
Porozmawialiśmy z naszą rozgrywającą, Kingą Achruk, która dwa tygodnie temu wróciła do treningów z drużyną po przerwie macierzyńskiej.
Jak się czujesz po pierwszych tygodniach treningów po tak długim rozbracie z piłką ręczną?
Chyba widać (śmiech i wskazanie na czerwoną twarz). A na poważnie, cieszę się, że w końcu mogłam wrócić do normalnych treningów. Siłownia, czy bieganie na stadionie, to nie jest to samo, co praca z piłką na hali. Oczywiście nie jestem jeszcze na tym etapie, na którym chciałabym być, ale mam nadzieję, że małymi krokami będę zmierzać do tego, by móc coraz bardziej pomagać dziewczynom w przygotowaniach do meczów, a później bym sama mogła pierwszy raz w tym sezonie założyć zieloną koszulkę. Nie mogę się już tego doczekać.
Mimo natłoku nowych obowiązków tęskniłaś za piłką ręczną?
Pierwszy raz w mojej karierze miałam tak długą rozłąkę z piłką. Uważam jednak, że ta przerwa bardzo dobrze wpłynęła na moją głowę. Cieszę się, że mam to uczucie tęsknoty, jestem niecierpliwa i czasem czuję się jak juniorka, stojąca przy linii i czekająca na wejście na parkiet. Może to śmieszne, ale traktuję to jako pozytywne uczucie.
Trudno jest oglądać grę drużyny, wiedząc, że nie może się jej pomóc na boisku?
Bardzo. Zupełnie inaczej przeżywa się te emocje na boisku, a inaczej patrząc z boku, czy to z powodu kontuzji, czy chociażby przerwy macierzyńskiej.
Wyznaczasz sobie jakąś konkretną datę powrotu?
Nie. Cały czas obserwuję siebie i swój organizm. Nie ma sensu planować, bo nie chciałabym wejść na boisko tylko po to, by nabawić się kontuzji i znów musieć pauzować.
Do treningów wróciłaś pięć miesięcy po urodzeniu Antosia. To i tak niezły wynik.
Nie ma sensu porównywać tego z innymi. Każda kobieta jest inna i zmaga się z czymś innym po ciąży. Nie wiem więc, czy to szybko, czy późno. To po prostu optymalnie dla mnie.
A Antoś bardzo płacze, gdy nie ma cię w domu?
Trochę tak. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzimy – także psychicznie. Rozłąka, gdy wychodzę na treningi, czasem oczywiście pomaga, ale są takie dni, kiedy nie da się nie myśleć o tym, co dzieje się w domu.
Ostatnio przedłużyłaś kontrakt z klubem. Czujesz się filarem tej drużyny?
Nie mnie to oceniać. Czuję się częścią tej drużyny. Każda z nas ma wkład w to, jak gramy i dokłada cegiełkę zarówno do formy fizycznej, jak i mentalnej. Liczy się cały zespół.