
O tym, co fajnego można robić w Lublinie, różnicach w zachowaniu Chorwatów i Polaków, atmosferze w zespole, nietypowej roli Kingi Achruk oraz wyjątkowym smaku Perły rozmawiamy z naszą bramkarką Gabrielą Besen.
Minęło już trochę czasu, odkąd pojawiłaś się w naszym zespole. Jak Ci się żyje w Lublinie?
Bardzo dobrze. Codziennie chcę się dowiedzieć czegoś nowego o tym mieście. Co tydzień je zwiedzam, albo po meczach, albo po prostu w wolnym czasie. Podziwiam tutejsze zabtyki i wyjątkowo podoba mi się Stare Miasto. Ludzie też są bardzo mili, a fajne jest to, że w Lublinie cały czas coś się dzieje. Ostatnio byliśmy z dziewczynami w cyrku Wiesz, klauny i te sprawy... (śmiech) Naprawdę świetna rzecz! Fajnie, że praktycznie w każdy weekend jest co robić.
Podejrzewam, że nigdy wcześniej nie byłaś w Polsce. Gdybyś mogła wskazać co nas, Polaków różni od Chorwatów?
U nas jest trochę głośniej. Niemal na każdym rogu są kafejki, w których słychać głośną muzykę. Ludzie potrafią tam przesiedzieć dosłownie cały dzień tylko ze sobą rozmawiając. Spędzałam podobnie czas mieszkając w Zagrzebiu, skąd pochodzę. Chodziliśmy ze znajomymi na 3-4 godziny tylko na kawę. W Polsce podobnych zwyczajów nie ma, albo ja ich jeszcze nie zauważyłam. Lubicie chyba jednak bardziej siedzieć w domu i tam poplotkować (śmiech).
Jak wyglądała Twoja aklimatyzacja w zespole?
Na początku było bardzo ciężko. Wiadomo; od razu pojawiła się bariera językowa. Próbuję uczyć się cały czas polskiego, ale to trudna sztuka. Rozmawianie po angielsku jest nienaturalne zarówno dla mnie, jak i reszty dziewczyn. Dlatego uczę się polskiego, a póki co, kiedy chcę coś załatwić, albo trzeba rozwiązać jakiś problem, nieoceniona jest dla mnie Kinga Achruk. Ona świetnie mówi po serbsku i chorwacku i gdy muszę dowiedzieć się czegoś ważnego, to ona jest moją tłumaczką.
A czujesz się w Lublinie samotna, czy koleżanki dbają o to, aby tak nie było?
Jestem pierwszy raz tak daleko od domu, ale nie czuję samotności. Jak mówiłam, tutaj cały czas coś się dzieje. Zresztą... moja rodzina jest bardzo duża i zawsze w domu było głośno, teraz wreszcie mam spokój i mogę się zrelaksować (śmiech). Nie ma tu nudy, zawsze znajdę sobie coś do roboty, oglądam telewizję i dużo sportu, często rozmawiam przez internet z rodziną. Czasami też spotykamy się z dziewczynami poza treningami u jednej z nas w mieszkaniu na pogaduchy.
Na pewno prowadzisz sportowy tryb życia, jednak muszę o to zapytać: próbowałaś już wyrobów naszego sponsora tytularnego? Perła to w końcu marka ciesząca się slawą w całej Polsce...
Pewnie, że próbowałam! Jest świetna! Mamy u siebie wiele piw, ale w tej chwili Perła to mój numer jeden (śmiech)
A zdarza Ci się tęsknić za domem?
Nie tak bardzo. Bywam w nim zresztą co jakiś czas, najczęściej przy okazji zgrupowań reprezentacji. Są one średnio raz na trzy miesiące, co mi odpowiada. Poza tym mój chłopak już dwa razy odwiedził mnie w Lublinie.