
Jak Pan oceni swój debiutancki mecz? Jest Pan zadowolony z rezultatu, ze stylu, który zaprezentowała drużyna?
Wiadomo, że to było dla mnie przełamanie lodów i pierwszy raz, gdy siedziałem na ławce trenerskiej w MKS Selgros. Nie ukrywam, że ciążyła na mnie w związku z tym lekka presja, myślę, że na dziewczynach także. Ale jest zwycięstwo i to jest najważniejsze. Dałem szansę wszystkim zawodniczkom, aby mogły się pokazać. Wiadomo, że jedynie Weronika Gawlik nie odpoczęła, bo jest naszą jedyną zdrową bramkarką w pierwszym składzie. Co do stylu, to mamy trochę rzeczy do poprawienia. Mamy kilka dni przed meczem z Zagłębiem Lubin i już się do niego przygotowujemy.
Wspomniał Pan o presji, ale czy był Pan zdenerwowany przed meczem w Kobierzycach?
Nie, nie odczuwam takich rzeczy. Presja jest czymś naturalnym, zwłaszcza w obliczu debiutu, ale nie zdenerwowanie. Dużo się działo w ostatnim czasie, byliśmy zaledwie po kilku treningach, musimy się do siebie przyzwyczajać i uczyć nawzajem. Ale wszystko jest na dobrej drodze. W drugiej połowie zobaczyłem to, co chciałem widzieć, jeśli chodzi o grę mojej drużyny.
Teraz czas na debiut we własnej hali, który będzie jednocześnie tegorocznym debiutem drużyny na swoim obiekcie. Wie Pan, że kibice zwykli nazywać starcia z Metraco Zagłębiem Lubin „Świętą Wojną”?
Jeszcze tego nie wiedziałem, ale dzięki za uzupełnienie informacji. Codziennie dowiaduję się jakichś nowych rzeczy. Rozumiem, że ludzie tak to traktują, ale ja mam nieco inne podejście. Dla mnie każdy kolejny mecz ligowy, niezależnie od przeciwnika, będzie spotkaniem w którym po prostu musimy zdobyć dwa punkty i tyle. Nieważne czy gramy z Kobierzycami czy z Zagłębiem. Myślę, że takie podejście do sprawy jest moją przewagą, bo nie towarzyszy mi żadna dodatkowa presja związana z konkretnym rywalem. Nie patrzę na to z kim gramy, mamy po prostu dobrze zagrać i zwyciężyć.
Dobrze Pan się dogaduje z zawodniczkami?
Jest pod tym względem coraz lepiej każdego dnia. To, co codziennie robimy na treningach ma przekładać się na mecze. Język nie stanowi dla nas problemu, bo wszyscy mówimy po angielsku, dodatkowo ja się uczę i będę uczył polskiego. Inna sprawa, że bardzo pomocna jest Monika Marzec, która świetnie mówi po serbsku, a serbski i chorwacki to bardzo zbliżone języki. W najbliższej przyszłości chce jednak dobrze poznać Wasz język, a że to nie pierwszy raz, gdy muszę się nauczyć czegoś nowego, to powinno mi to sprawnie pójść. To będzie duże ułatwienie dla nas wszystkich.
Skoro Pan się uczy polskiego, to może pochwali się Pan zdobytą wiedzą?
Spokojnie, jestem tutaj dopiero siedem dni i było w tym czasie tyle załatwiania, formalności, treningów, do tego daleki wyjazd, że nie mogłem poświęcić choćby chwili na naukę. Poświęcam się przede wszystkim mojej pracy, ale możecie być pewni, że nie odpuszczę nauki języka i niedługo czymś się pochwalę. Zostawię sobie codziennie 1-2 godziny na ten cel.
Jest Pan świadomy wyjątkowych oczekiwań, które są w Lublinie? Tutaj kibice niemal każdą porażkę traktują, jak katastrofę...
Tak, zdaję sobie z tego sprawę, ale myślę, że nikt nie jest w stanie nałożyć na mnie presji większej, niż robię to sam w stosunku do siebie. Chcę nie tylko wygrać w tym sezonie mistrzostwo, ale i osiągnąć sukces w pucharze EHF wchodząc przynajmniej do fazy grupowej, do tego powalczyć w przyszłym roku o awans do Champions League. Szanuję ten klub, zdaję sobie sprawę z jego wielkich tradycji, historii. Podoba mi się tutejsza hala, chcę tu po prostu zrobić świetny rezultat, bo już teraz dobrze czuję się w Lublinie.
Był Pan tutaj gościem wiele lat temu przy okazji jednego z meczów w europejskich pucharach, pamięta Pan ten czas? Jak bardzo miasto zmieniło się od tamtej pory i czy była już okazja, aby teraz je zwiedzić?
Na pewno Lublin bardzo się zmienił, choć był i nadal jest piękny. Jak wspominałem jednak, nie miałem zbytnio czasu na cokolwiek poza pracą, ale mam zamiar to nadrobić. Lublin nie jest zresztą jedynym polskim miastem, które chcę zobaczyć. Słyszałem, że macie wiele pięknych zakątków w kraju i na pewno będę chciał to sprawdzić, tym bardziej, że ludzie których tu spotkałem do tej pory, są wyjątkowo mili.